środa, 7 maja 2014

Maturalny maraton

Tak właśnie wyszło, że w poniedziałek zaczęłam swój maraton. Nie biegnę przez pół dnia (podziwiam maratończyków, naprawdę, wyrazy szacunku), ani też nie siedzę w fotelu i nie oglądam filmów (chociaż ich lista z etykietką do obejrzenia jest bardzo długa).
Matury, egzaminy dojrzałości. To jest mój maraton, dwutygodniowy.

Ostatnie sto dni minęło w zastraszająco szybkim tempie. Było nerwowo, zdarzało mi się płakać, załamywałam ręce, nie chciało mi się wychodzić z łóżka, a na samą myśl o maturach, czułam ścisk w klatce piersiowej i gardle. Przez myśl przebiegło mi nawet, niejednokrotnie, aby w tym roku do nich nie podchodzić. Ale stało się. Złożyłam deklarację, wybrałam przedmioty, temat prezentacji i właśnie to realizuję.
Wrażenia? Myślałam, że będę stresować się bardziej, że będę czuć ten charakterystyczny ból w brzuchu. Nic z tych rzeczy. Bardziej stresowałam się, jak miałam ostatnio zagrać przed ludźmi na skrzypcach, serio. Podeszłam do tego bardzo na luzie. Matura? Pff. Stres? Pff. Chyba samej nie do końca łatwo w to uwierzyć, że to już. Że skończyłam liceum (a też już miałam myśli, by po osiemnastych urodzinach rzucić szkołę), że podchodzę do matury, że za chwilę zacznę studia a po drodze pójdę do pracy. To takie nierealne.

Jeszcze rok temu byłam w naprawdę złym stanie, ważyłam 40kg i spędzałam długie miesiące w szpitalu. Jeszcze parę miesięcy temu miałam naprawdę czarne myśli, przechodziłam okresy stanów depresyjnych i też nie było dobrze. Teraz podniosłam się, stanęłam na nogi, tyle o ile podreperowałam swoje ciało, organizm. Tyle rzeczy w ostatnim czasie się zmieniło. Tak bardzo różnię się ja ode mnie sprzed roku, dwóch, trzech czy pięciu.






Najbliższy tydzień będzie bardzo pracowity, intensywny. Przygotowuję się do matury z biologii, chemii i egzaminu ustnego z polskiego. W przyszły piątek zakończę maraton maturalny, odetchnę z ulgą, ale tylko troszkę, bo jeszcze do końca czerwca nie będę znała wyników. Ale mam dobre przeczucia. Jakoś dam radę. Tak jak jakoś dałam radę przez ostatni rok.
W międzyczasie szukam sobie pracy, chodzę na rozmowy kwalifikacyjne, a na kieszonkowe zarabiam grając na skrzypcach na cmentarzu. Taka przedsiębiorcza jestem :)




2 komentarze:

  1. Mam podobny układ matur - w drugim tygodniu mam 5 sztuk.
    Powodzenia - łączę się z Tobą w tym maturalnym maratonie i kopniaka wirtualnego na szczęście!

    OdpowiedzUsuń
  2. Powodzenia z maturami, mój brat też w tym roku zdaje:)

    OdpowiedzUsuń