wtorek, 11 czerwca 2013

dzień dobry

Jestem, wróciłam. Czteromiesięczna terapia na oddziale psychiatrycznym dobiegła końca. Czuję się silniejsza, bardziej zmotywowana do tego, żeby nakopać chorobie w tyłek. I chyba złapałam ją już za uszy :)

Myślę, że wiele się zmieniło, chociaż niektórzy uważają inaczej. Ja wiem jednak swoje. I pani psycholog, i lekarz i mnóstwo innych osób, którzy mi pomagali, wspierali, troszczyli się o mnie, zauważają, że dałam radę.
Dzielnie nad sobą pracowałam. Chociaż przez wiele, wiele dni byłam zamknięta i odcięta od rzeczywistości, z kratami w oknach bez klamek. Chociaż dzwoniłam parę razy do mamy z płaczem "Już nie mogę, poddaję się, weź mnie do domu."
 
122 dni, 11kg, kilku nowych przyjaciół. Dobry bilans.


Będę tu. Może czasem, może częściej.
I mimo, że to banalnie brzmi, zaczynam nowy rozdział w życiu. 
Good luck, sunshine :)