niedziela, 23 marca 2014

Chciałabym być mamą

Ostatnio coraz częściej i intensywniej rozmyślam na temat swojej przyszłości. Jakie studia skończę, gdzie będę pracować, gdzie mieszkać, jak chciałabym, żeby to mieszkanie wyglądało itd. Wiem, jakbym chciała, żeby moje życie wyglądało. Satysfakcjonująca praca, przyjaciele, kochający partner. I dziecko. Chciałabym być mamą.
Dziewczyno, masz dopiero osiemnaście lat, skończ najpierw liceum, zdaj maturę, idź na studia, a nie o dziecku myślisz - moglibyście powiedzieć. Tak wiem. Ale wizja takiego życia, pełnego miłości, radości, spełnienia, daje mi choć trochę motywacji do tego, by się teraz nie poddać.
Chciałabym być mamą, bo uwielbiam dzieci, tych małych ludzi, takich niewinnych, czystych, prawdziwych. Ich małe stópki i wielkie oczy. Nieporadne ruchy, ciekawość. Radość życia. Beztrosk. Na ich widok rozczulam się, ściska mnie gdzieś w dołku i uśmiecham się od ucha do ucha.


Chciałabym dać mojemu dziecku wszystko, czego będzie potrzebowało. Dać szczęśliwe, udane dzieciństwo. Radosne, pełnego doświadczeń, wrażeń. Żeby mogło później z pełnym przekonaniem uznać, że chciałoby na powrót stać się dzieckiem, bo wtedy było wspaniale. Chciałabym mu dać dom, gdzie będzie czuć się bezpiecznie, gdzie będzie chciało wracać. Dać kochającą się rodzinę, na którą można zawsze liczyć, która nigdy nie opuści, nie zawiedzie, nie uderzy, nie zrobi awantury.


 Nie wiem, czy kiedykolwiek to moje "chciałabym" będzie miało szansę się spełnić.  Nie wiem czy moje ciało pozwoli mi mieć dziecko. Jeśli nie, to z pewnością zdecydowałabym się na adopcję, ale to nie takie łatwe, niestety. Nie wiem, czy będę miała z kim założyć tę rodzinę. Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Ale wiem, że to są moje marzenia. 
Jak na razie mam w maju maturę, która cholernie mnie stresuje, załamuje, przeraża i przygnębia. No i mam super kota, którego kocham nad życie (mimo zniszczonego tableta, którego raczył zrzucić na podłogę, pozaciąganych nitek w ubraniach i oczywiście tysiąca blizn na dłoniach) :)







1 komentarz:

  1. Witaj! Trafiłam na Twój blog przypadkiem. Kilka lat temu, znajdowałam się dokładnie w tym samym miejscu co Ty. Choroba odbierała mi nadzieję, że kiedyś zostanę mamą. Miałam za sobą kilka lat anoreksji, leczenie szpitalne i mnóstwo wątpliwości. Dokładnie jak Ty. Siedziałam w tym bagnie 6 lat. Aż w końcu, 7 lat temu powiedziałam DOŚĆ! Chcę mieć rodzinę, chcę mieć dziecko, chcę żyć! 10 miesięcy temu zostałam mamą. Fakt, choroba odebrała mi zdrowie, do dziś pokutuję za swoją głupotę i bez pomocy lekarza endokrynologa nie miałabym dziś mojego Synka. Już nigdy nie będę w 100% zdrowa. Już nigdy nie będę szczupła, bo rozwaliłam sobie tarczycę i chyba musiałabym znów zacząć się głodzić, czego nie zrobię. Mam nowe priorytety, mam dla kogo żyć! Walcz dziewczyno, zacznij nowe życie! WARTO!!!

    OdpowiedzUsuń